Chroń mnie od obojętnych cnót,
strzeż mnie od ludzi obojętnych.
Ja wolę biedę, głód i chłód
wśród gniewnych, winnych i namiętnych.
Strzeż mnie przede mną, kiedy śmiech
okrywa zamiar czyjś szlachetny
i by mnie nie pokarał grzech
mądrości chytrej, lecz bezdzietnej.
Strzeż mnie przed snem, aby mnie sen
pośrodku świata nie zaskoczył.
I bym wśród zmiennych świata scen mógł patrzeć braciom prosto w oczy.