� Ale to jest pojebane, w życiu miałem parę koleżanek Może kiedyś będę parę fanek, niech to budzy kiedyś trochę dalej Łapie świezy, powiedz se nad ranem, nic nie ryje, pani mi w spanie Kiedyś będę dla niej ideałem, żadna nie chce płacze z dzieciakiem Czasami nie chcesz emocji, kiedyś te torby pomogły o nich zapomnieć I się nie czułem najgorszy, chociaż nie chciałem tak skończyć Ulica wie, że nie chciałem być chłodny, ulica karmi tych co mają proszki W szarych dzielnicach szukają euforii, młode kuwniozy z patolki Robię tę muzę, bo kocham tę sukę, zrobię tę sukę, bo kocha tę muzę Tak zakochany, że ciszą mu duszę, będzie mnie szarpać za logo na bluzie Już mnie nie pytaj, czy będę na dłużej, wszystkie te damy są dla mnie za głupie Przedałem koszkie uśmiechy za smutek, ty znasz to uczucie Jestem niebezpieczny dla pań, czasem nazywają mnie fiutem Kochasz moje wersje i znasz mnie na pamięć, kiedy je brzucę Kiedyś byłem pierwszy do zdrad, włamie serce, albo je kruszę W mojej sejfie ukryłem skarb, miłość, którą mam pod kluczem Jestem niebezpieczny dla pań, czasem nazywają mnie fiutem Kochasz moje wersje i znasz mnie na pamięć, kiedy je brzucę Kiedyś byłem pierwszy do zdrad, włamie serce, albo je kruszę W mojej sejfie ukryłem skarb, miłość, którą mam pod kluczem Widziałeś nas, właśnie do niej mówię kotek I przykry trochę, gdy wyciera po mnie łzy Ostatni raz ją widziałem w tą sobotę Ostatni moment, kiedy mogłem w młodej być Widziałeś nas, właśnie do niej mówię kotek I przykry trochę, gdy wyciera po mnie łzy Ostatni raz ją widziałem w tą sobotę Ostatni moment, kiedy mogłem w młodej być Ostatni moment © PTA & TVP